Już klasyczny wyjazd na kolejny zlot ForumRowerowe.org, który tym razem odbył się w górskiej miejscowości Brenna w dniach 27-29 czerwca 2014 roku. Ludzi naprawdę dopisało – ok. 50 osób, tyle nie było od czasu pierwszego zlotu. Do tego dobra pogoda i mogliśmy w bardzo miłej atmosferze objechać trasy w sercu Beskidu Ślaskiego. Cały wyjazd miałem na sobie kamerkę GoPro więc bardzo zachęcam do obejrzenia filmiku który udało mi się zmontować – oddaje naprawdę klimat zlotu i też różne okoliczności w jakich jechaliśmy.

Dzień I

DST 27.40km | Teren 25.00km | Czas 02:54 | VAVG 9.45km/h | VMAX 65.76km/h | Temp. 20.0°C | Kalorie 2541kcal | W górę 1244m

Z Warszawy udało mi się zabrać z Michałem (michalj) z forum – jechało się bardzo sprawnie, dzięki za dobry transport! Dojechaliśmy na miejsce do ośrodka „Hucuł”, położonego malowniczo na skraju miejscowości i zaraz u podnóża góry. Godzina byłą dobra, więc zebraliśmy ekipę ludzi którzy już powoli zaczęli się zjeżdżać no i oczywiście jeszcze krótka runda na zapoznanie się z trasami – dzień jeszcze długi 🙂

Trawers przy strumieniu

A ekipa zebrała się naprawdę zacna – dużo osób jak na piątek, czyli dzień kiedy większość osób się zjeżdża. Trochę ludzi przyjechało wcześniej i już mają objeżdżone okolice – właściwie to teraz też są w trasie. Niezastąpiony Przeor zabrał nas na „harcerza”, czyli szlak którego nie ma na mapie, a został oznaczony tylko w terenie literkami „H”. Spod Błatniej prowadzi wąską ścieżką w dół, gdzie na dzień dobry nas dobrze wytelepało – nie zabrakło też widowiskowych momentów takich jak trawersowanie strumienia.

Z widokiem w tle

 

Zaczepiliśmy jeszcze na sam koniec o schronisko na Błatniej i jazda powrotna do ośrodka. Samo miejsce noclegowe jest bardzo przyjemne, chociaż można było się zgubić w ciemnym labiryncie korytarzy – przez pomyłkę wszedłem prawie do innego pokoju 🙂 Dzień zakończył się wspólnym ogniskiem na którym niezależnie od warunków zawsze coś się dzieje – tym razem było całkiem spokojnie, ponieważ paliło się niewiele elementów otoczenia 🙂

Dzień II

DST 42.20km | Teren 40.00km | Czas 04:38 | VAVG 9.11km/h | VMAX 56.61km/h | Temp. 20.0°C | Kalorie 3854kcal | W górę 1868m

Sobota – czyli czas na główny forumowy wypad w góry. Klasycznie nastąpił podział na różny stopień zaawansowania uczestników czy preferencji co do trasy. Wszystko po to, aby każdy był zadowolony i nie musiał walczyć o życie na górskich ścieżkach. Zawitał już m.in. Sol, Adhed, ukaniex, Hanzo – więc zapowiada się ładnie – po prostu stała ekipa z którą zazwyczaj trzymam się na trasach. Klimat jest naprawdę niepowtarzalny. Ruszam więc z powyższą ekipą na trudniejszą wycieczkę. Najpierw długi wpycho/dojazd pod schronisko nad Błatniej gdzie zatrzymaliśmy się na mały popas.

Pod schroniskiem na Błatniej

Później ruszamy, a to raz w górę, a to w dół – generalnie aby tylko dojechać do singletracka który przez wielu jest zachwalany i po prostu nie możemy się doczekać. Nie jest on oznaczony na mapie – prowadzi nas po nim lokalny rowerzysta który go dobrze zna (później okazało się, że nie do końca). Dzięki temu możemy poznać trasy których samemu musielibyśmy szukać całymi dniami.
Na jego początku część ekipy co już jest kilka dni dłużej się odłącza i rusza w swoją drogę, a my lecimy dalej przez las. Po krótkim fragmencie okazała się to istna przeprawa przez busz – ścieżki tam raczej się nie doświadczyło. Po prostu droga została zgubiona i przedzieraliśmy się na azymut 🙂

Przeprawa enduro przez nieprzebyty las

Po ładnym kawałku walki z roślinnością i warunkami typowo enduro, całkiem sprawnie udało się nam wydostać – pięknym zjazdem przez pole.

Zjazd po polu przez trawy

Później jechało się już bardzo przyjemnie – trasa była poprowadzona rewelacyjnym singletrackiem trawersującym zbocze (chociaż w jednym miejscu przewodnik pomylił drogę i zjechał prawie w dół 😉 Już na sam koniec szybka decyzja na rozwidleniu dróg – cześć wraca od razu do ośrodka, a nasza 7’ka wspaniałych jedzie przedzierając się koło krowich strażników na szczyt gdzie czekał na nas rewelacyjny widok. Krótki postój w takich warunkach jest obowiązkowy.

Końcowy odpoczynek na polanie z pięknym widokiem

Generalnie tak też zakończyła się rowerowa część zlotu – pozostało tylko końcowe, pożegnalne ognisko. Jak dla mnie wyjazd był bardzo udany – jak zwykle podziękowania dla rewelacyjnej forumowej (i nie tylko) ekipy! Pogoda też bardzo dopisała i jeździło się przyjemnie. Całe szczęście nie było poważnych wypadków i wszyscy dojechali cali. Aby do następnego!