Dzień drugi – 110 kilometrów
Pobudka o 7 rano, wita nas piękny i słoneczny dzień, jemy solidne śniadanie, montujemy złożone do transportu rowery i punkt 9 ruszamy!
Cel dzisiejszej jazdy – trening na mającej około 40 kilometrów pętli Tour de Pologne orazdokręcenie do około 100-120 kilometrów – tak by się nie przemęczyć od razu pierwszego dnia.
Szybko dojeżdżamy do leżącej obok Czerwiennego wsi Bustryk, przez którą wiedzie już wspomniana pętla. Kierujemy się do Sierockiego od którego zjeżdżamy do Białego Dunajca przez Leszczyny – zjazd jest bardzo szybki i naprawdę emocjonujący! Bez problemu osiągamy ponad 70 km/h, na końcu hamując palimy wręcz klocki hamulcowe, a obręcze momentalnie stają się bardzo gorące… i Patryk zaraz łapie przez to kapcia. Na szczęści stało się to przed czekającym na nas piekielnie stromym podjazdem pod Gliczarów Górny. Patryk błyskawicznie uporał się z wymianą dętki.
Po chwili ruszamy już w kierunku Gliczarowa – podjazd ten jest określany mianem „ściany płaczu”. Nachylenie dochodzi tu bagatela do 23%! Oznacza to że trzeba pokonać 230 metrów w pionie na odcinku 1000 metrów – czyli jest to około 80 pięter, a po przeliczeniu procentów na stopnie otrzymujemy nachylenie w postaci około 80 stopni!
Niestety nie mamy zdjęć z tego morderczego podjazdu – każdy sam walczył z palącym bólem nóg oraz z samym sobą. Wielu kolarzy-amatorów pokonuje ten odcinek pętli na pieszo, ale pieszo jest równie ciężko. Nam udaje się podjechać, ale odbywa się to ciężkim treningiem charakteru. Prędkość podjazdu oscyluje wokół 5-7 km/h. Za Gliczarowem jedziemy w kierunku Bukowiny Tatrzańskiej – najpierw bardzo szybki i niebezpieczny zjazd Wierchem Rusińskim, a potem równie ciężki podjazd pod Bukowinę mający średnio około 9-11%.
W Bukowinie zatrzymujemy się w hotelu Terma Bukovina, z którego co roku startuje wyścig. Zostajemy „przyłapani” przez jednego z pracowników hotelu, który robi nam zdjęcie i za naszą zgodą publikuje je na facebook’owej stronie hotelu z informacją że przygotowania do tegorocznego Tour de Polgone Amatorów już trwają.
Naszą uwagę przykuwają ruiny skoczni narciarskiej znajdujące się nieopodal hotelu.
Z Bukowiny szybkim i krętym ale bezpiecznym zjazdem jedziemy do Zakopanego przez Poronin. Za cel stawiamy sobie by jak najbliżej podjechać do Giewontu i na jego tle zrobić sobie wspólne zdjęcie.
Udaje nam się znaleźć przyjemną asfaltówkę prowadzącą w kierunku wspomnianego szczytu jednak aby zrobić jak najładniejsze zdjęcie jesteśmy zmuszenie wdrapać się na szczyt jednej z łąk.
Dalej przez okolice Kościeliska kierujemy się do Chochołowa który jest żywym skansenem – jest to wieś zbudowana prawie w całości z oryginalnych chałup góralskich.
Za Chochołem jadąc już w kierunku Czerwiennego zatrzymujemy się na chwilę by podziwiać piękną panoramę Tatr.
Po powrocie do Czerwiennego decydujemy się że wracamy do Bukowiny już samochodami by zaznać kąpieli oraz masaży w wodach termalnych – jako że na drugi dzień zaplanowaliśmy ponad 220-kilometrową i trudną trasę dookoła Tatr biegnącą w znacznej części po Słowackiej stronie – dlatego uznaliśmy że masaże bardzo nam pomogą się zregenerować i rozluźnić mięśnie.
Ślad GPS trasy: https://connect.garmin.com/modern/activity/775000128