Wytyczone ścieżki pośród pięknych lasów oraz przejezdne kładki tuż nad bagnami – tak w skrócie można opisać Poleski Park Narodowy. Jest on zaledwie 180 km od Mińska, a zostaje odwiedzany przez nielicznych. Trzydniowy wyjazd pozwolił na jego poznanie oraz rozkoszowanie się  ciszą oraz naturalnym, nietkniętym przez człowieka otoczeniem.

Dzień pierwszy

Trasa: Mińsk Mazowiecki – Łuków (pokonana pociągiem) – Radzyń Podlaski – Parczew – Sosnowica – Urszulin (rowerem).
Razem 118 km.

Wycieczkę do Poleskiego Parku Narodowego planowałem już od jakiegoś czasu, ale nigdy nie mogłem natrafić na dogodne warunki. Główną przeszkodą odbycia trasy rowerowej była jak zwykle pogoda. Specyfika parku jest dość trudna, w złych warunkach atmosferycznych jazda po terenie dość podmokłym, wręcz bagiennym, jest dosyć kłopotliwa i uciążliwa. W końcu nadszedł ten dzień. Prognozy wręcz wyśmienite, zatem kolejny wypad rowerowy czas zacząć. Odcinek z Mińska Mazowieckiego do Łukowa postanowiłem przejechać pociągiem, bo i tak trasa rowerowa do pokonania pierwszego dnia to ok. 118 km. Dodatkowe kilometry na siodełku byłyby dla mnie nie lada wyzwaniem. Wrażenia z przejazdu tego odcinka są raczej średnio atrakcyjne, choć zdarzały się po drodze całkiem ładne widoki (asfalt, kilka wzniesień, bocianie gniazda). Ot polska wieś.

1

Dzień drugi – Poleski Park Narodowy

Trasa: Urszulin – Stare Załucze (ośrodek dydaktyczno muzealny PPN) – ścieżka Żółwik – ścieżka Spławy – Zawadówka – Wola Wereszczyńska – ścieżka Dąb Dominik – Jamniki – Lipniak – ścieżka Obóz Powstańczy – Sosnowica – Pieszowola – ścieżka Perehod – rowerowa ścieżka edukacyjna Mietiułka – Wólka Wytycka – Jezioro Wytyckie – Urszulin
Razem 86km.

Wcześnie rano po obfitym śniadaniu wyruszyłem z Urszulina w kierunku wsi Stare Załucze, gdzie znajduje się Ośrodek Dydaktyczno Muzealny Poleskiego Parku Narodowego. W skład ośrodka wchodzi muzeum, wiata ekspozycyjna, ścieżka Żółwik z oczkiem wodnym oraz ośrodek rehabilitacyjny dla zwierząt.

3

Zwiedzanie Parku jest bezpłatne, płaci się tylko za wstęp na ścieżki dydaktyczne. Po zakupie biletu i wydaniu całych czternastu złotych (bilet trzydniowy) zwiedzania czas zacząć.
Po otrzymaniu garści teoretycznych informacji w muzeum czas na skonfrontowanie ich w terenie i przeniesienie się w zupełną dzicz.

Ścieżka „Spławy”.

Długość około 3,5 km.
Wąska długa drewniana kładka, wiodąca podróżnika przez mokradła zaledwie kilka centymetrów nad bagnem, jest wyjątkowo kręta. Robi na mnie ogromne wrażenie, jest tak wąsko, że jazda rowerem jest nawet niebezpieczna i wymaga sporego doświadczenia.

4

Bo kto chciałby mieć bliskie spotkanie z dość nieprzyjemnym cuchnącym błotkiem. Jazda ścieżką Spławy dostarcza ogromnej porcji adrenaliny i frajdy – jesteśmy tylko my i przyroda. Szlaki parku należą do najmniej odwiedzanych przez turystów w kraju. Prawdopodobieństwo, że spotkamy innego zwiedzającego i nastąpi konieczność mijanki na wąskiej kładce, która ma tyle szerokości co kierownica, jest znikome. Na końcu mamy przepiękny widok na Jeziero Łukie.

5

Następnym etapem mojej wycieczki jest Ścieżka Dąb Dominik, ale żeby do niej dotrzeć muszę pokonać odcinek przez Zawadówkę do Woli Wereszczyńskiej. Pedałując sennie na rowerze mijam po drodze gospodarstwa i wsie, gdzie czas biegnie wolno.

Ścieżka „Dąb Dominik”.

Długość 3.5 km.
Ścieżka prowadzi przez różne rodzaje lasów (grąd niski, ols, bór bagienny) do gwoździa programu kładki nad Jeziorem Mosznem. Przed moimi oczami ukazuje się przepiękny widok na pływające pło czyli torfowisko.

6

Czas na krótki odpoczynek i drugie śniadanie. Podziwianie tego magicznego miejsca mogłoby trwać wiecznie, ale czas nagli, trzeba ruszać dalej. Dalsza jazda odbywa się drewnianą kładką, po obu stronach widok na torfowiska i podtopiony las bagienny. Docieram do wsi Jamniki, gdzie po krótkiej chwili skręca się w typową leśną drogę (aż dziw bierze, że asfaltową) do maleńkiej osady Lipniak.

Ścieżka „Obóz powstańczy”.

Długość 4 km.
Ścieżka przyrodniczo – historyczna prowadzi przez lasy bagienne do głównego elementu trasy – byłego obozu Powstania Styczniowego, o czym informują liczne tablice. Wszędzie otacza nas natura i odgłosy przyrody, którym prym wiedzie rechot żab. Wracam z powrotem na asfalt i sunę powoli dalej, przez wsi Zienki i Górki, docieram do Sosnowicy. Czas uzupełnić prowiant w sklepie i odwiedzić tutejszą informację turystyczną. Po wzbogaceniu się w kolejne przewodniki i mapki ruszam dalej przez Pieszowole do ścieżki przyrodniczej Perehod.

6 Sciezka Oboz Powstanczy

Ścieżka „Perehod”.

Długość około 5 km.
Prowadzi przez kompleks zdziczałych stawów rybnych i ma charakter ornitologiczny. Doskonale nadaje się także do obserwowania płazów i gadów, w tym celu wybudowano dwie wieże i schron obserwacyjny.

7

Można też spotkać żeremie bobrowe.

8

W tym uroczym miejscu prawdopodobieństwo spotkania innego turysty jest prawie żadne, za to zaskrońca wielce realne, jest ich tu całkiem sporo. Opuszczam ścieżkę Perehod, stąd jest już całkiem blisko do następnej atrakcji parku, a mianowicie ścieżki rowerowej Mietiułka.

Ścieżka rowerowa „Mietiułka”.

Długość 21 km.
Początek ścieżki jest we wsi Wytyczno, po drodze Durne Bagno z wieżą widokową oraz torfowisko wysokie. Droga przez cały czas prowadzi wzdłuż rzeki Mietiułka.

9

Jazda rowerem po ścieżce dostarczyła mi dużo frajdy, pogoda super, słoneczko przyjemnie grzeje w plecy, nic tylko się opalać. Ale z tym poczekam, bo przecież niedaleko stąd do Jeziora Wytyckiego. Całe jezioro to ogromny zbiornik retencyjny z krystalicznie czystą wodą. Czas spędzony nad wodą wykorzystuję do umycia roweru i samego siebie. Dzień powoli chyli się ku końcowi, czas wracać do Urszulina.

Dzień trzeci

Trasa: Urszulin – Kołacze – Żdźarka – Luta – Okuninka
Razem 48 km.

Po śniadaniu żegnam Poleski Park Narodowy i ruszam do Okuninki. Dawno mnie tam nie było i ciekawy jestem czy coś się zmieniło nad Jeziorem Białym. Pogoda dalej dopisuje, jest gorąco i sucho, rowerem pokonuję dalsze kilometry szybko i sprawnie. Gdy docieram na miejsce okazuje się, że w Okunince jak za dawnych lat, co prawda przybywa nowych ośrodków, kempingów i kwater prywatnych, ale jezioro nadal czyste, ciepłe i tłoczne. Trzeba się spieszyć, bo w takim tempie za kilka lat zostanie tylko oczko wodne z domami dookoła. Jem drugie śniadanie i ruszam dalej w kierunku Włodawy. Włodawa – Parczew (odcinek pokonany busem), dalej z Parczewa przez Radzyń Podlaski do Łukowa rowerem razem 60 km. Z Łukowa do Mińska Mazowieckiego PKP.

Podsumowanie

Dystans łączny 312 km, pokonany w trzy dni, w okolicznościach przepięknego parku i dzikiej przyrody. Co pozostanie w pamięci, na pewno drewniane kładki prowadzące turystę rowerowego w głąb nieprzebytych bagien, moczarów i lasów, kręte ścieżki i unikalne ginące krajobrazy. Wycieczka odbyła się w dniach 9.06 – 11.06.2014 roku.