Dzisiaj padło na dalsze południowe okolice Mińska Mazowieckiego, a mianowicie na Stoczek Łukowski, który dodatkowo jest położony w województwie Lubelskim. Brzmi interesująco? Owszem. Dlatego też zdobycie innego województwa zwiększało naszą motywację. To wszystko zostało przyozdobione piękną polską złotą jesienią.
Cel – województwo lubelskie
Ruszyliśmy punktualnie o 8:30 spod pomnika Lotnika. Jesienna aura jest już aż nadto odczuwalna – rano termometr wskazywał 8 st, a prognoza zapowiadała słońce w reszcie dnia. W takich warunkach o dużej różnicy temperatur wbrew pozorom bardzo ciężko jest zadecydować o odpowiednim ubiorze. Na początek obieramy kurs na Parysów. Już przed Zalesiem słońce zaczyna się przebijać przez chmury podświetlając okoliczne pola. Gdzieniegdzie unosi się jeszcze mgła która z każdą chwilą coraz bardziej zanika.
Jadąc do Parysowa nie da się zapomnieć bardzo klimatycznego tunelu z drzew we wsi Stodzew. Po dzisiejszej wycieczce tym bardziej go nie zapomnimy. Jesień i drzewa w wielu różnych kolorach, do tego podświetla je słońce tworząc niezwykłą grę świateł. Naprawdę coś wspaniałego!
Zaraz przed Parysowem na widok opuszczonego budynku, Kubie uaktywnia się zmysł eksploratora. Szybko hamujemy i zwiedzamy porzucony budynek. Naszą uwagę przykuwa ciekawie rosnąca brzoza, a właściwie zaraz pod dachem budynku wyrastająca prosto ze ściany.
Już na miejscu krótka narada co do przebiegu dalszej trasy i ruszamy do Stoczka Łukowskiego przez Żelechów.
Droga wiedzie przez małe i klimatyczne wioski. W każdej większej znajduje się okazały kościół, jeden jest drewniany i bardzo ładnie wyremontowany. Raz po złym asfalcie, raz po dobrym, docieramy wreszcie do Żelechowa. Znajduje się kościół bliźniaczo podobny do tego w Parysowie.
Poza tym rynek też prezentuje się bardzo ładnie, chociaż ratusz jest ciągle w remoncie. Zostały tam pozostawione jeszcze „kocie łby”, ale się nie poddajemy i objeżdżamy go wkoło. Zatrzymujemy się na chwilę, aby uzupełnić zapasy mocy i ruszamy dalej.
Krótki odcinek drogą krajową do Łukowa i znajdujemy się już w województwie Lubelskim! Do tego wita nas bardzo rowerowo – nic tylko wybrać się tam na rower (nam się teraz udało 🙂 ).
Jak do tej pory mieliśmy głównie pod wiatr, który z każdą godziną przybierał na sile. Po skręcie na Stoczek Łukowski sytuacja się odwróciła i jedziemy już lekko 36 km/h – to się nazywa jazda! W takich warunkach bardzo sprawnie docieramy do celu naszego wyjazdu gdzie spotykamy rowerzystę z którym chwilę rozmawiamy.
Szybki wyjazd ze Stoczka i już zaczyna się walka z wiatrem w twarz który towarzyszy nam mniej więcej do Wielgolasu. Po drodze mijamy jeszcze bardzo specyficzny skład opału o nazwie „Spal to!” – nic dodać nic ująć.
Zaraz przed Latowiczem Paweł nam robi mała niespodziankę i spotykamy go jadącego w przeciwnym kierunku. Szkoda, że nie udało się nam razem jechać 🙂 A nie była to ostatnia niespodzianka dzisiejszego dnia. Krzysiek wychodzi na zmianę narzucając takie tempo, że ledwo co trzymamy się z Kubą „na kole”, ale za to błyskawicznie docieramy do Siennicy. Chyba za dużo „koksu!”. Jeszcze raz wielkie dzięki dla wszystkich za bardzo dobry wyjazd! Pogoda dopisała więcej niż lepiej, a jesienne krajobrazy bardzo umilały samą wycieczkę. Ostatecznie wyszło 130 km przy średniej ok. 28 km/h.